Alchemia scenariusza filmowego - Strona 13

Spis treści
Alchemia scenariusza filmowego
Co to jest scenariusz
Pomysł - czyli natchnienie...
Postacie - czyli podstawa...
Cel i zadanie
Konstrukcja trzyaktowa
Nieoczekiwane punkty zwrotne
Od przodu czy od tyłu
Konwencja - czyli nie wiadomo co...
Synopsis - czyli piguła...
Format
Komputer - czyli najlepszy przyjaciel
Źródła
Wszystkie strony

Źródła - czyli skąd to wszystko zwaliłem...

Pamiętam, jak na początku lat 90. postanowiłem pisać scenariusze. W polskim kinie panowała wtedy taka bryndza i taka żenada, że ludzie wyli w kinach z nudów na polskich filmach (zresztą często, niestety, dalej wyją). Postanowiłem napisać coś lepszego. Zabrałem się do tego metodycznie. Pomyślałem sobie, że jak się chce zrobić krzesło. to najpierw trzeba się czegoś dowiedzieć o rzemiośle stolarskim.

Poszedłem do Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Ząbkowicach Śląskich (moim rodzinnym miasteczku) i wypożyczyłem wszystko, co w jakikolwiek sposób traktowało o robieniu filmów. Scenariusze Antonioniego, Bergmana, Machulskiego, Kieślowskiego i Piesiewicza.

Przeczytałem genialną broszurkę Wajdy "Powtórka z całości" - gorąco to wam polecam. Potem w szkole filmowej przeczytałem klasyczny już podręcznik scenariopisarstwa Syda Fielda. Na świecie są setki poradników dla scenarzystów - u nas jest jeden - "Niedoskonałe Odbicie" Macieja Karpińskiego. Gorąco to wam polecam. Przeczytajcie wszystko, co się da o rzemiośle scenariopisarskim. Bo rzemiosło to podstawa. Podstawa!

Wielkim, nieprzebranym źródłem informacji o scenariopisarstwie jest Internet. Jest tam wszystko - teoretyczne eseje, dobre rady fachowców zza Wielkiej Wody, poradniki "krok-po-kroku" - wszystko. Trzeba oczywiście znać angielski - ale ten język zawsze trzeba znać.

Na początek sprawdźcie http://www.wordplayer.com/ - sporo tu świetnych esejów o pisaniu scenariuszy. Podobnych adresów jest setki. Wystarczy wejść do wyszukiwarki Yahoo! (http://www.yahoo.com/) i w okienku wpisać słowo "scriptwriting" albo "screenwriting" jak kto woli - otrzymacie dziesiątki przydatnych adresów.

Czytajcie scenariusze dobrych filmów. Zajrzyjcie do Drew's Scrip-t-O-Rama (http://www.script-o-rama.com/) to największy magazyn świetnych, amerykańskich scenariuszy on-line. Są tu oryginalne scenariusze wielu dobrych filmów amerykańskich - wszystko do ściągnięcia za darmo. Ściągacie, drukujecie i patrzycie, jak to wszystko powinno być zbudowane.

Oglądajcie dobre filmy. Oglądajcie poszczególne filmy dziesiątki razy. Zatrzymujcie, cofajcie, analizujcie - w dobrych filmach wszystko widać jak na dłoni - cały warsztat, cały geniusz scenarzysty, wszystko.

Chodźcie do kina i wsłuchujcie się w reakcje publiczności. Nie patrzcie na ekran tylko na widownię. Z czego się śmieją, na czym płaczą, dlaczego wychodzą. To wszystko się wam przyda, jak będziecie wymyślali atrakcje dla swoich widzów.

 

Koniec - czyli the end...

Pamiętam, jak niedawno, po zdjęciach do mojego debiutanckiego filmu pt. ZAKOCHANI, spotkałem się z Michałem Lorencem, by zaproponować mu zrobienie muzyki. Od dawna jestem beznadziejnie zakochany w jego muzyce - chodziliśmy po Ogrodzie Botanicznym w Alejach Ujazdowskich i gadaliśmy o filmie. Powiedział mi wtedy mądre słowo - alchemia.

Film to czary - to alchemia. Nie ma żadnej recepty, żadnego niezawodnego przepisu. Możesz dodać wszystkie niezbędne składniki, zamieszać i wyjdzie z tego nudny gniot. Nikt nie wie, jak zrobić1 piękny film. Albo Najwyższy da ci łaskę natchnienia, albo nie - to już zależy od Niego.

Jedno jest pewne - musisz być uczciwy, musisz mieć w sobie pokorę, szacunek do tego, co robisz, i szacunek do widza, któremu chcesz coś opowiedzieć. Musisz się starać - niczego w pracy scenarzysty nie można zaniedbać, niczego nie można olać i odpuścić. Jeśli olejesz swoją pracę - Najwyższy oleje ciebie. Film nie wyjdzie.

Nie mam właściwie żadnego prawa, żeby tutaj nauczać. Nie mam prawa, żeby mówić wam, jak robić filmy. Nie dostałem Oscara, nie jestem wielkim filmowcem, nie jestem autorytetem. Wszystko to napisałem wyłącznie po to, by was przekonać, że trzeba kochać to, co się robi, nie odpuszczać, nie kombinować, że "jakoś to będzie". Nie będzie! Wszystko trzeba wypracować w pocie czoła i bólu dupy. Trzeba wiedzieć co i wiedzieć jak. Trzeba mieć odpowiedź na każde podchwytliwe pytanie zadane waszemu scenariuszowi.

I na koniec - nie mówcie o widzu "szary", nie mówcie o nim "tłumok", "buc" czy jak tam jeszcze. Widz jest jedynym powodem istnienia kina, reżyserów, scenarzystów, aktorów i całej tej zwariowanej menażerii.

Bycie scenarzystą to fantastyczne przeżycie -jest się na samym początku długiej drogi powstawania alchemii zwanej filmem. To ciężka praca, trzeba ją znać. Scenarzystę musi boleć dupa po to, żeby dupa nie bolała widza zamkniętego przez dwie godziny w ciemnej sali.

I takich pięknych filmów wam życzę. Życzę wam, żeby widz na waszych filmach zapomniał o całym świecie, żeby zapomniał o niewygodnym kinowym fotelu, o deszczu na zewnątrz, o zimnym autobusie, którym wróci do domu, o popcornie, który sobie kupił. Żeby wyszedł z kina w chłodny wieczorny mrok i spojrzał na świat innymi oczyma - zmienił się, przeżył coś niezwykłego na waszym filmie. Już nigdy nie będzie taki sam. Kino to czary, to alchemia - wspaniała alchemia.

 

Niech Moc będzie z wami...

 

Ściemnienie.