Alchemia scenariusza filmowego - Strona 3

Spis treści
Alchemia scenariusza filmowego
Co to jest scenariusz
Pomysł - czyli natchnienie...
Postacie - czyli podstawa...
Cel i zadanie
Konstrukcja trzyaktowa
Nieoczekiwane punkty zwrotne
Od przodu czy od tyłu
Konwencja - czyli nie wiadomo co...
Synopsis - czyli piguła...
Format
Komputer - czyli najlepszy przyjaciel
Źródła
Wszystkie strony

Pomysł - czyli natchnienie...

To musi przyjść albo z góry, albo z dołu - w zależności od tego, która strona mocy jest ci bliższa - jasna czy ciemna. Wpadanie na pomysł jest sprawą nadprzyrodzoną i nie ma na to recepty. Jedno jest pewne - czasami dotyka nas Palec Boży i przeżywamy te krótkie chwile natchnienia, kiedy widzimy wszystko jasno i klarownie. Rodzą się wtedy rzeczy niebywałe, oryginalne i niezwykłe. Rodzi się pomysł. Trzeba ten pomysł jak najszybciej zapamiętać, zapisać, wykluć sobie siną farbą na piersi - od tego może zależeć życie. Pomysł to zazwyczaj przeczucie zawarte w jednym zdaniu. Pamiętam, jak parę lat temu siedziałem na balkonie we Wrocławiu, paliłem papierosa i pomyślałem: "A co by było, gdyby policja się pomyliła i aresztowała jakiegoś nieudacznika, biorąc go za największą gwiazdę wśród płatnych morderców?". Tak narodził się KILER. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że wymyśliłem film, na który pójdzie ponad 2 min widzów i który zostanie kupiony przez wielką amerykańską wytwórnię za 600 tyś. dolarów.

Tak właśnie rodzą się pomysły - krótkie, jednozdaniowe, zdawkowe. Zazwyczaj ich największą wartością jest oryginalność i potencjalność. Weźmy taki pomysł: "Dwóch facetów zostaje zamrożonych -budzą się po kilkudziesięciu latach i stwierdzają, że na świecie w wyniku wojny nuklearnej zostały same kobiety - są jedynymi facetami - konkurencji praktycznie żadnej...". Genialne, prawda?

Albo jeszcze jeden:";Rzeczywistość, która nas otacza, nie jest rzeczywistością, tylko światem wirtualnym generowanym w naszych mózgach przez maszyny, które zawładnęły światem - nie wszyscy jednak ulegają iluzji i zniewoleniu - istnieje głęboko zakonspirowany ruch oporu przeciwko inteligentnym maszynom...". Pomysł bardzo prosty - można by na jego podstawie wymyślić kilka świetnych historii. To pomysł z gatunku tych wartych 100 min dolców.

 

Jaki zatem powinien być dobry pomysł?

Dobry pomysł musi być oryginalny. Dobry pomysł musi dotyczyć najważniejszej sprawy w życiu bohaterów tego pomysłu. Dobry pomysł musi rodzić konflikty dramaturgiczne - to znaczy takie, w których obie strony mają rację. Dobry pomysł musi w sobie zawierać potencjalnie wiele sposobów rozwinięcia go w większą opowieść.

Wyobraźmy sobie, na ile sposobów można opowiedzieć pomysł filmu MATRIX. Wyobraźmy sobie, ile potencjalnych wydarzeń można zmieścić w świecie kobiet, w którym pojawia się nagle dwóch facetów z przeszłości. Film SEKSMISJA to tylko jedna z dróg eksploatacji tego pomysłu. Równie dobrze, zamiast komedii, może to być np. melodramat, thriller - wszystko, co chcesz.

Ale jak zatem wyglądają złe pomysły? Po pierwsze, złe pomysły są zawsze nieoryginalne. Po drugie, złe pomysły są miałkie, małe i nieistotne - czasami nadają się na opowiadanko, na dowcip, na anegdotkę - na film są za małe. Nie można ich rozwinąć w atrakcyjną półtoragodzinną opowieść.

Ale co zrobić, jeśli nie masz dobrego pomysłu, jeśli Palec Boży zabłądzi i nie ma zamiaru cię dotknąć? Idź do archiwum - sądowego. Amerykanie kręcą setki takich filmów. W archiwach sądowych leżą tysiące prawie gotowych scenariuszy. Czekają tam na ciebie. Czekają na swego odkrywcę.

Nie masz pomysłu - kup wszystkie gazety w kiosku, przeczytaj -na pewno coś znajdziesz. Jak nie dzisiaj, to jutro. Nie szukaj rewelacji - szukaj maleńkiego ziarenka. Z takich ziarenek wyrastają najpiękniejsze historie. Nie szukaj historii skończonych i gotowych. Szukaj historii potencjalnie rozwojowych, niejednoznacznych, wielowymiarowych. Szukaj sprzeczności i paradoksów, szukaj sporów, w których rację mają obie strony, szukaj rzeczy dziwnych niecodziennych i oryginalnych. To wszystko są ziarenka, z których może wykiełkować scenariusz. Trzeba je tylko znaleźć i pielęgnować.

Jeśli wszystko zawiedzie i dalej nie masz pomysłu na scenariusz - wyjdź z domu. Łaź po ulicach. Przyglądaj się ludziom. Obserwuj ich. Długo. Uważnie. Trać czas. Zaglądaj wszędzie, gdzie można wejść. Do knajp, do sklepów, do kościołów, wszędzie. Obserwuj. Patrz w twarze ludzi. Każdy ma swoją historię, każdy ma swoje marzenia, swoje plany, swoich przyjaciół i wrogów, każdy ma swoje sekrety. Każdy jest prawie gotowym scenariuszem. Obserwuj i staraj się lubić tych, których obserwujesz.

 

Temat - czyli jedno zdanie warte milion...

Temat to jedno zdanie mówiące, o czym jest film.

O czym na przykład jest film TITANIC? O "Titanicu"? Nie. O katastrofie morskiej? Nie. Gdyby James Cameron zrobił film o katastrofie "Titanica", poszłoby na niego znacznie mniej ludzi. Film na pewno nie byłby takim wydarzeniem. O czym zatem jest TITANIC? Dlaczego poszły na niego miliony ludzi na całym świecie? Otóż dlatego, że Cameron wpadł na genialny pomysł i zrobił film o miłości. Tematem TITANICA jest miłość biednego chłopaka płynącego najtańszą klasą i dziewczyny płynącej klasą najdroższą.

W przypadku TITANICA zachodzi piękna sprzeczność między tematem a pomysłem. Kino kocha takie sprzeczności.

Pomysł jest taki: "Trzeba zrobić film o katastrofie »Titanica«, w której zginęło setki ludzi, o katastrofie, z którą odeszła cała epoka...".

Temat jest taki: "Na statku rodzi się niemożliwa miłość - brytyjska szlachcianka i amerykański chłopak nie wiadomo skąd - dla nich miłość jest najważniejsza...".

Czujecie sprzeczność - przerażająca katastrofa - młodzieńcza miłość - życie - śmierć. Nie można było lepiej tego wykombinować.

Podobnie jest w SZEREGOWCU RYANIE Spielberga. Pomysł jest taki, żeby pokazać lądowanie aliantów w Normandii. Operację wojskową, w której zginęły tysiące żołnierzy. Tematem jest ratowanie jednego szeregowca - jedno konkretne ludzkie istnienie. Widzicie sprzeczność? Na naszych oczach giną tysiące, a film jest o jednym chłopaku, którego należy uratować od śmierci. Giną tysiące, a Spielberg mówi: "Ryan musi przeżyć". Nie dlatego, że jest kimś wyjątkowym - dlatego że jest, człowiekiem, a życie ludzkie jest najważniejsze.

Podobnie jest w MATRIKSIE. Podobna sprzeczność. Oto temat MATRIKSA: "Prawda prowadzi do wolności". Jeden chłopak ma wybawić wszystkich z niewoli inteligentnych maszyn. Niemożliwe, sprzeczne, niedorzeczne... W świecie, w którym kontrolowane jest wszystko, on poznaje prawdę, poznaje siebie i zaczyna walkę o wolność z przeciwnikiem, z którym, jak się wydaje, nie można wygrać.

 

Doświadczenie:

Dobre filmy często mają temat zbudowany następująco: "COŚ -prowadzi do - CZEGOŚ". Przypomnijcie sobie kilka waszych ulubionych filmów...

MATRIX - "Prawda prowadzi do wolności". TITANIC - "Miłość prowadzi do wolności". PRZEMINĘŁO Z WIATREM - "Pycha prowadzi do samotności". SIEDEM - "Gniew prowadzi do zła". FILADELFIA - "Prawda prowadzi do sprawiedliwości". MILCZENIE OWIEC - "Zło prowadzi do samopoznania". BEZ PRZEBACZENIA - "Zemsta prowadzi do zła".

Temat waszego scenariusza też powinien się zmieścić w zdaniu "COŚ - prowadzi do - CZEGOŚ". Jeśli się nie mieści, może to oznaczać, że napisaliście scenariusz o niczym. Bardzo, bardzo, bardzo rzadko się zdarza, że scenariusz o niczym jest dobry.

Zapytacie: "Jaka jest różnica między pomysłem a tematem?". Bardzo prosta. Pomysł to odpowiedź na pytanie, co i jak opowiadamy. Temat to odpowiedź na pytanie, o czym tak naprawdę jest nasza opowieść i dlaczego w ogóle warto ją opowiadać.